Pamięci Józefa Oleksiewicza

Pan major Józef Oleksiewicz był dla naszego Stowarzyszenia postacią fundamentalną z wielu względów. Można kolokwialnie rzec, że od lat był ,,stałym elementem krajobrazu” na bardzo wielu wydarzeniach przez nas organizowanych. Zawsze też był bardzo dobrze widoczny, dzięki swojemu charakterystycznemu galowemu umundurowaniu. Kapelusz z piórem i wojskowa peleryna dostrzeżona gdzieś z daleka od razu powodowała uśmiech na twarzy, a w głowie pojawiała się myśl, ,,Oho, pan Józef i tym razem się pojawił. Skąd on bierze na to tyle energii?”.

Siłą rzeczy znał go, mogę użyć tego słowa bez przesady, każdy członek naszego Stowarzyszenia z każdego z Oddziałów. Dlatego jego odejście było tak bardzo bolesne. W planach naszych i pana Józefa było tyle wspólnych projektów. Nikt się tego nie spodziewał i nie był na to przygotowany…

Od tej pamiętnej Wielkiej Soboty minęło już pół roku. Wczoraj tj. 6 października braliśmy udział w oficjalnych uroczystościach pogrzebowych, o których więcej można przeczytać w linku powyżej. Dzisiaj natomiast postanowiliśmy podzielić się z Państwem kilkoma relacjami naszych wolontariuszy, którzy wspominają naszego ukochanego pana Józefa. Przewijają się wśród nich te wesołe, (zupełnie jak usposobienie i charakter majora Oleksiewicza), a czasem wzniosłe i uroczyste. Wszystkie jednak pokazują jak wyjątkowym, docenianym i kochanym człowiekiem był nasz pan Józef 🙂 Zapraszamy do krótkiej lektury!

Józef Oleksiewicz we wspomnieniach naszych wolontariuszy

Major Józef Oleksiewicz we wspomnieniach Emila Majchrzaka

,,Odszedł Pan Major Józef Oleksiewicz ps. ,,Malina”, ,,Groźny”, ,,Tatar”, członek najpierw Armii Krajowej, a następnie Narodowych Sił Zbrojnych, żołnierz Niezłomny, żołnierz Wyklęty…

Z Panem Józefem miałem okazję spotkać się tylko kilka razy w życiu. Zawsze towarzyszyła temu długa rozmowa, raz nawet ponad godzinna w biurze Stowarzyszenia Odra-Niemen, gdy wpadł na kawę, bo akurat miał chwilę czasu do odchodzącego pociągu. Każdą z nich zapamiętałem w najdrobniejszych szczegółach, wydaje mi się, jakby to było ledwie kilka dni temu.

Mając taką możliwość nie mogłem nie zapytać o losy wojenne. Nigdy nie zapomnę tych szczegółowo omawianych akcji likwidacyjnych przeprowadzanych na sługusach z Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ataków w lesie na ciężarówki z nimi, obliczonych na wysadzenie przy pomocy precyzyjnych strzałów z RKM…

Ale też słów troski wymawianych przez gorącego patriotę i bijącego z nich niepokoju o dobro kraju i wielości zagrożeń płynących z zewnątrz jak i wewnątrz. Tej doskonałej analizy sceny partyjnej, znajomości realiów politycznych.

Widać też było, jak zależało mu na przekazaniu swojej misji i wyznawanych wartości przyszłym pokoleniom. Był chyba najaktywniejszym Kombatantem pod względem częstości wystąpień w różnych szkołach 🙂

Godne podziwu jest również to, że jego pogody ducha nie były w stanie zniszczyć ani wojenna gehenna, ani kilkuletnie piekło stalinowskich więzień. Zawsze wesoły, zawsze uśmiechnięty i skory do gawędy, prawienia komplementów płci pięknej. Chętny do tańców i zabawy (mimo wieku bardzo sprawny w ruchach), a nawet czegoś mocniejszego do wypicia, gdy była szczególna okazja 😉

A może tu właśnie tkwił sekret osobowości pana Józefa? Może mając tak straszne przeżycia człowiek wie już, że nic gorszego go nie spotka i trzeba cieszyć się tym co tu i teraz, ale też nie zapominać o Bogu, żyć z honorem i myślą o dobru ojczyzny? Może właśnie to przesłanie powinniśmy sobie zapamiętać i tak zapamiętać naszego Pana Józefa?

Na koniec przytoczę słowa Pana Józefa, dotyczące śmierci.

„Byłem trzy razy ranny. Na pamiątkę noszę odłameczki w piersiach i one pójdą ze mną na tamtą stronę i gdy będę szedł do świętego Piotra to pójdę razem z tym żelazem.”

I właśnie na pewno tak się stało. Na pewno Pan Józef dziś nad ranem, w dniu zmartwychwstania Zbawiciela, zmierzając do bram niebiańskich w swoim charakterystycznym galowym umundurowaniu podhalańczyka, w pelerynie nawiązującej do góralskiego folkloru, ukłonił się świętemu Piotrowi, uchylając kapelusz z orlim piórem i wszedł do raju. Ale już bez odłamków kul tkwiących w piersi, te zostały przed bramą, jak Chrystusowe gwoździe… “

Emil Majchrzak

***

Wspomnienia Damian Fieta o Majorze Józefie Oleksiewiczu

,,Pana majora Józefa spotkałem po raz pierwszy, gdy pojechałem po niego do Księgnic Wielkich. Ówczesny 89-latek zaczął biec na koniec swojej miejscowości w obawie, że minąłem jego dom i czekam na niego na końcu wioski. Z jednej strony byłem przerażony tym widokiem, bojąc się tragedii na miejscu, a z drugiej poczułem, że mam do czynienia z nie byle kim. Niespełna 1,5 roku później ten sam człowiek w szkole podstawowej zaśpiewał na stojąco dla dzieci „Więc szumcie nam jodły piosenkę”.

Uwielbiałem rozmawiać z majorem Oleksiewiczem. Jego opowiadania z czasów wojny i PRL były wyjątkowe. Pomimo 90 lat Pan Józef, był pełen energii, uśmiechnięty i czerpiący radość z tego, że może spotykać się z ludźmi młodymi. Potrafił ,,zagadywać” młode dziewczyny w elegancki sposób – rozmawiając i robiąc sobie z nimi zdjęcia. Na uroczystej gali z okazji urodzin Odry-Niemen Pan Józef, podszedł do mnie i zapytał o kobietę stojącą obok nas: „Panie Damianie, ładna ta niska brunetka, prawda?” – zapytał. „Panie Józefie, idealna dla Pana. Zaraz będzie chciała sobie z robić zdjęcie z Panem. To będzie idealna okazja, aby Pan mógł z nią porozmawiać.” – odpowiedziałem. Nie minęły dwie minuty i Pan Józef z uśmiechem na twarzy zaakceptował propozycję wspólnego zdjęcia z młodą dziewczyną. Tego samego wieczoru, major pyta mnie: – „Panie Damianie, ma Pan coś na rozgrzanie? Żołądek trochę mnie boli”. – „Panie Józefie, nie mam, ale zaraz coś będzie” – odpowiedziałem. Szybko pobiegłem do Żabki po setkę żubrówki i wypiliśmy ją w drugiej sali, gdzie nikogo nie było. Nie minęło 15 minut i Pan Józef podchodzi po raz kolejny, mówiąc: „Panie Damianie, jednak nadal coś mnie tam uwiera w żołądku. Nie ma Pan drugiej setki?”

W trakcie epidemii koronawirusa opowiadał mi, że nudzi się w domu, a jedyną przyjemnością dla niego jest wyjście do swojego ogródka i uprawa warzyw. Nie mógł się doczekać, kiedy znów zacznie chodzić do szkół i spotykać się z uczniami. Wielokrotnie dopytywał mnie, kiedy zabiorę go do szkół, o których mu wspominałem.

Na koniec rozmowy, gdy życzyłem mu dużo zdrowia, zaprosiłem go do siebie, kiedy skończy się pandemia. „Bardzo chętnie przyjadę” – odpowiedział.

Pan Józef należał również do skromnych osób, który niósł pomoc i wsparcie wielu innym osobom. Był otwarty na rozmowy o każdym temacie. Będzie mi brakować jego uśmiechu, telefonów i możliwości przyjazdów do niego. Pozostaną wspomnienia, do których będę często wracał i sprawią, że Pan Józef będzie wciąż obecny – u mnie.

Damian Fiet

***

Pan Józef Oleksiewicz… – tekst wspomnieniowy Małgorzaty Suszyńskiej

Nie pamiętam chwili osobistego poznania…

Zawsze przykuwał wzrok i robił wrażenie swoim mundurem podhalańczyka, tak rzadko widywanym na co dzień. Każdy kto miał przyjemność goszczenia w domu pana Józefa pamięta skromne mieszkanie, pamiątki, zdjęcia i przede wszystkim opowieści…

Opowieści fascynujące, barwne, przerażające.. Opowieści przerywane propozycją – może się napijemy kieliszeczek. Dla mnie zawsze ważne i niezwykle wzruszające były te o mamie i o żonie – była w nich miłość, ból, tęsknota… W każdej sytuacji okazywał ogromną atencję kobietom, co przy dodaniu urokliwego munduru zjednywało mu ogromną sympatię pań w każdym wieku.

Pamiętam, rok 2018. – rocznica Powstania Warszawskiego na Powązkach. Staliśmy z panem Józefem w pobliżu pomnika Gloria Victis. Przechodzący Premier Mateusz Morawiecki poprosił Go do wspólnego złożenia wieńca.

Chwilę potem krótka rozmowa z Prezydentem Andrzejem Dudą. Pamiętam Jego wzruszenie i dumę – wielokrotnie w naszych rozmowach powracał do tych chwil.

Lubiłam nasze rozmowy ogrodowe… posiałem już, przesadziłem, podlewałem … lubił te prace, tak jak lubił kontakt z młodymi. Zawsze był gotowy do wyjazdu na spotkania z młodzieżą szkolną. W zeszłym roku Stanisław, student historii z Warszawy, poprosił o jakiś kontakt – do pracy magisterskiej potrzebował krótkiej rozmowy… Zadzwoniłam: ,,Panie Józefie, pół godziny, czy może przyjechać?…” – ,,Proszę bardzo.” Przyjechał, pół dnia, rozmowa do późnej nocy. Pan Józef nie chciał wypuścić w nocną drogę do Warszawy, zachęcał do pozostania proponując nocleg. Magistrant zachwycony, jedna rozmowa a wrażenie pozostanie w pamięci na lata.

Jedna z rozmów: – ,,Małgosiu (od pewnego czasu mówił mi po imieniu), bo ja mam zaproszenie do szkoły w …, będzie tam starosta, ale ja nie wiem czy on jest nasz? Bo jak nie, to nie pojadę.” – ,,Dobrze, sprawdzę. – Panie Józefie w porządku.” Pojechał. Nie firmował swoja osobą, godnością, mundurem niczego i nikogo przeciw sobie. Honor.

Zaskoczyła śmierć… panie Józefie, a przecież obiecaliśmy sobie jeszcze taniec. Dziś pogrzeb w godzinie Miłosierdzia…”

NIECH ANIOŁOWIE ZABIORĄ CIĘ DO RAJU

Małgorzata Suszyńska

***

Historia w której Pan Józef chciał zostać lewarkiem samochodowym – autor Maciej Pietrzak

Sytuacja miała miejsce w styczniu tego roku, a jej bohaterami byli Pan Józef Oleksiewicz, kierowca, oraz ja. Elegancko podjeżdżamy pod szkołę w której to miało odbyć się spotkanie z Panem Majorem, ale pech chciał, że nasz kierowca wjechał samochodem na dość wysoki krawężnik, przez co jedno koło unosiło się delikatnie nad ziemią.

Wychodzę wraz z Panem Józefem z auta, aby zobaczyć jak wygląda sytuacja, obchodzę je dookoła i słyszę nagle pewne, ,,No to co, podnosimy!” myślę sobie: ,,Co On chce podnosić, przecież nie samochód?” po czym ujrzałem Go schylającego się i łapiącego za zderzak :O Przerażony od razu skoczyłem ku niemu chcąc odwieść Go od tego brawurowego pomysłu, ale chyba jeszcze większe przerażenie ujrzałem w oczach naszego kierowcy, który momentalnie wrzucił wsteczny i szorując podwoziem po krawężniku zjechał z niego. Po wszystkim Pan Józef jakby nigdy nic otrzepał sobie dłonie jak po dobrze wykonanej pracy i powiedział do mnie (oczywiście z uśmiechem od ucha do ucha 🙂 ) ,,Jazda z przygodami!” po czym przybiliśmy piąteczkę i udaliśmy do czekających na nas uczniów 😀
A śmiechom nie było końca.

Wiem, że w ten sposób opowiedziana historia nie robi, aż takiego wrażenia, ale wtedy widok kombatanta przymierzającego się, jakby nigdy nic, do podniesienia samochodu (i jego nastawienie) były po prostu niesamowite.

Maciej Pietrzak

***

Krótkie wspomnienie autorstwa Andrzeja Klimka

,,Bardzo smutna informacja. Pogodny charakter i podhalański kapelusz zawsze wyróżniały Pana Józefa w każdej grupie. Miałem przyjemność być w mieszkaniu Pana Józefa.

Wśród pamiątek i zdjęć. Mam też od Niego pamiątkową kartkę z Holýšova. Napisał na niej ,,Mojemu przyjacielowi Andrzejowi”.

Na pewno na wyrost, ale było mi miło i bardzo mnie to wówczas wzruszyło. Jestem dumny i szczęśliwy, że miałem honor Go poznać.

Niech spoczywa w pokoju. Dobrze zasłużył się Rzeczpospolitej!”

Andrzej Klimek

***

Jeśli ktoś chciałby napisać tekst wspomnieniowy o panu majorze Józefie Oleksiewiczu, i wyraża zgodę aby został on dodany do tego wpisu, bardzo prosimy wysyłać wiadomości na naszym profilu Facebookowym.

Galeria wybranych zdjęć

Skip to content