Rocznica rozpoczęcia Rzezi Woli
Dzisiaj przypada kolejna rocznica rozpoczęcia Rzezi Woli.
Między 5 a 7 sierpnia Niemcy i ich pomocnicy (m.in. Azerowie i Rosjanie) bestialsko zamordowali od 40 do 60 tysięcy Polaków, cywili, kobiet, mężczyzn i dzieci. Jednym z architektów tej niewyobrażalnej zbrodni był Heinz Reinefarth. Został specjalnie na tę okazję ściągnięty z Poznania, gdzie pełnił funkcję szefa policji. Heinrich Himmler daje mu jasny rozkaz: wymordować wszystkich Polaków, bez względu na płeć. Reinefarth wypełnia ten rozkaz tak skrupulatnie, że już 5 sierpnia w rozmowie z gen. Von Vormannem pyta: “Co mam robić z cywilami? Mam więcej jeńców niż amunicji.”
Jak to się stało, że zamiast zdjęcia z procesu norymberskiego, Reinefarht widnieje na powojennym zdjęciu wśród uśmiechniętych ludzi, na uroczystości?
Po wojnie trafił do amerykańskiej niewoli, tam skutecznie ukrywał swoje “zasługi”. Wręcz przeciwnie, budował nawet swój wizerunek jako dowódcy, który sprzeciwił się rozkazowi Hitlera w czasie walk o Kostrzyn. Dopiero na przełomie 1946 i 47 roku wyszły na jaw jego zbrodnie. Jednakże ze względów politycznych, tłumacząc się względami bezpieczeństwa i powołując go na świadka(!) w procesie norymberskim. W 1948 został zwolniony z niewoli.
Zamieszkał na wyspie Sylt, w landzie Szlezwik-Holsztyn. W krótkim czasie zdobył tam popularność, najpierw zostając burmistrzem stolicy Syltu, Westerlandu (1951 r.), później zdobywając także mandat do Landstagu (1958 r.). Mieszkańcy wspominali go jako dobrego burmistrza, miłego i pomocnego człowieka. Przeszłość dopada go w 1957 roku, kiedy enerdowska telewizja publikuje film o nim pt. “Urlop na Sylcie”. Początkowo traktowany w RFN jako wschodnia propaganda, jednakże także w zachodnich Niemczech zaczynają się pojawiać głosy potwierdzające historię Reinefartha. Znika z funkcji publicznych, nie może wykonywać zawodu notariusza, jednak dalej prowadzi działalność adwokacką, zaś wobec niego nie zostaje wszczęty żaden procesu, polskie wnioski o ekstradycję zostają odrzucone… SS-Gruppenführer Heinz Reinefahrt zmarł 7 maja 1979 roku, w Westerwald, nie odpowiedziawszy w najmniejszym stopniu za swoje zbrodnie.
Wanda Lurie, zwana Polską Niobe, tak opisała egzekucje na ul. Wolskiej:
„W grupie, w której byłam, było wiele dzieci po 10–12 lat, często bez rodziców. […] Błagałam otaczających nas Niemców, by ratowali dzieci i mnie. Któryś z nich zapytał, czy mogę się wykupić. Dałam mu trzy złote pierścionki. Wziął je, lecz kierujący egzekucją oficer kazał mnie dołączyć do grupy idącej na rozstrzelanie. Zaczęłam go błagać o życie dzieci, mówiłam o honorze oficera. Odepchnął mnie tak, że się przewróciłam. Widział, że jestem w ostatnim miesiącu ciąży. Potem uderzył i pchnął mojego starszego synka, wołając: prędzej, prędzej, ty polski bandyto! Podeszłam w ostatniej czwórce wraz z trojgiem dzieci do miejsca egzekucji […]. Dzieci szły, płacząc. Starszy widząc zamordowanych, krzyczał, że nas zabiją. W pewnym momencie oprawca stojący za nami strzelił starszemu synkowi w tył głowy, następne strzały ugodziły młodsze dzieci. Potem strzelano do mnie. Przewróciłam się na lewy bok”
“Kula trafiła ją w kark, przeszła przez dolną część czaszki i wyszła przez prawy policzek, wybijając kilka zębów. Podczas dobijania otrzymała trzy postrzały – w obie nogi. Ciężarną Wandę Lurie przywaliła sterta trupów. Pod wieczór żołnierz niemiecki szukając kosztowności, stanął na jej ciele, uszkadzając lewą kostkę i krusząc obojczyk. Po wielu godzinach dzięki pomocy innych ocalonych dotarła do kościoła św. Wojciecha, a następnie do obozu w Pruszkowie i szpitala w Leśnej Podkowie. 20 sierpnia urodziła syna. “
Cytaty pochodzą z artykułu “Powstanie Warszawskie: Rzeź Woli” na stronie dzieje. pl