Blog podróżniczy

Polesie, piękne Polesie… Pierwsza wyprawa na Białoruś (część 3)

Pierwsze półtorej doby na Polesiu spędziliśmy bardzo intensywnie. Wizyta u Polaków w Brześciu, emocjonujący przejazd do Pińska, spotkanie z niesamowitą Sybiraczką, panią Heleną Szołomicką. Oprócz tego, zdążyliśmy być w pobliskim Łohiszynie, gdzie znajduje się jedyny na Białorusi katolicki Dom Miłosierdzia.

Nie przypuszczaliśmy, że to dopiero początek atrakcji, jakie zafundowała nam pani Helena Jaruticz, dyrektorka Polskiej Macierzy Szkolnej w Pińsku.

Polska Macierz Szkolna w Pińsku

Godzinę później, po zostawieniu paczek i przywitaniu z młodzieżą, ze wzruszeniem słuchaliśmy polskich kolęd w wykonaniu uczniów szkoły. To było dla nas niesamowite przeżycie. Byliśmy przecież 150 kilometrów od polskiej granicy. Mało kto z nas spodziewał się tak czystej Polszczyzny w wykonaniu pińskiej młodzieży. Polska Macierz Szkolna pozwala uczniom przygotować się do matury, po której będą mieli możliwość wyjechać na studia do Polski. Chłopcy i dziewczęta samoczynnie, z własnej woli przychodzą więc popołudniami i w weekendy, by kształcić się w polskiej mowie i przedmiotach szkolnych wymaganych w naszym programie nauczania.

Zresztą, sama historia Polskiej Macierzy Szkolnej jest niesamowita i warto ją poznać. Była jednym z wielu elementów endeckiej pracy u podstaw, kiedy naszej ojczyzny nie było jeszcze na mapach świata. Ta organizacja kulturalno-oświatowa w 1907 roku liczyła 681 szkół początkowych, 317 ochronek oraz 505 bibliotek. W latach 1907-1915 ich istnienie było zakazane przez władze carskie, jednak wiele placówek  nielegalnie kształciło polską młodzież. Po odzyskaniu niepodległości działalność kulturalno-oświatowa PMS nabrała rozpędu. W 1937 pod jej kuratelą było ok. 18 tysięcy uczniów, a także 2000 bibliotek. Obecnie Polska Macierz Szkolna funkcjonuje głównie na Białorusi, w Pińsku, Grodnie i Mińsku. Jako ciekawostkę można dodać, że placówki znajdują się także na terenie Wielkiej Brytanii i Irlandii.

Zwiedzanie Pińska

Po opuszczeniu przyjaznych szkolnych murów, nadszedł czas na zawiedzenie starej części miasta. Główny depktak, jak można się domyślać, nosi nazwę Lenina.

Wokół niej skupione są największe architektoniczne atrakcje Pińska, poprzeplatane uroczymi stuletnimi kamienicami. Odwiedziliśmy Kościół Franciszkanów, pełniący dziś rolę katedry, wraz z przylegającym Klasztorem. Pilnie wyszukiwaliśmy śladów Polskości i nie zawiedliśmy się. Na Katedrze znajduje się tablica poświęcona Bolesławowi Melechowi, 17-letniemu harcerzowi, który oddał życie za ojczyznę w 1920 roku. Po drugiej stronie ulicy przed II Wojną Światową znajdowało się Gimnazjum Państwowe Męskie, o czym świadczy zachowany polski napis.

Na końcu ulicy Lenina znajduje się centralny punkt miasta, plac imienia… oczywiście, Lenina (przed wojną plac 3 maja), z wielkim pomnikiem “wodza rewolucji”. Tuż obok stoi potężny budynek dawnego kolegium jezuickiego (dziś muzeum). Kiedyś uczono tu zarówno katolików, jak i prawosławnych. Najbardziej znaną postacią związaną z tym miejscem jest bł. Andrzej Bobola, o którym szerzej napiszę w 4 części reportażu. Tuż obok kolegium stał masywny kościół jezuicki, wysadzony przez komunistów w powietrze w latach 50. Opis tych wydarzeń zachował się w twórczości Ryszarda Kapuścińskiego. Dzieło “Imperium” pisarz rozpoczął  od ukazania ostrzału wież kościelnych sowieckimi pociskami artleryjskimi.

Wizyta u pani Krystyny Kalinowskiej

Ostatnim punktem niezwykle długiego dnia był wizyta u niesamowitej pani Krystyny Kalinowskiej. Jej ojciec był podkomendnym słynnego Jana Piwnika “Ponurego”, cichociemnego, dowódcy partyzanckiego. Wielu z nas kojarzy go z Górami Świętokrzyskimi. I słusznie, jednak warto pamiętać, że w listopadzie 1942 roku odbił 3 niezwykle ważnych członków Armii Krajowej z więzienia w Pińsku. W tej akcji  brał udział również ojciec pani Krystyny. Nasza gospodyni ma niezwykły głos, chyba nikt tak pięknie jak ona, nie śpiewa o Polesiu. Żal było wychodzić z ciepłego, przyjaznego domu.

Jedną z najważniejszych książek pani Krystyny jest dzieło Cezarego Chlebowskiego pt. “Pozdrówcie Góry Świętkorzyskie”, hołd ku czcci majora “Ponurego”. Dopiero rok później dowiedzieliśmy się, że Chlebowski był związany z naszym rodzinnym miastem. Po wojnie przybył do Sławięcic (dziś dzielnica Kędzierzyna-Koźla), gdzie przez rok kształcił się w Młodzieżowym Ośrodku Szkoleniowym (MOS). Władze komunistycznego tworu nie zorientowały się, że mają w swoich szeregach niepokornego ucznia, który za dwie dekady wypromuje postać Jana Piwnika “Ponurego”.

W ciągu zaledwie kilku godzin poznaliśmy 2 elementy wiążące Pińsk z Kędzierzynem-Koźlem. Tak więc, hasło “Jeden naród ponad granicami“, jest tutaj jak najbardziej aktualne.

W części 4 reportażu nadejdzie czas pożegnań i powolnego powrotu do domu, ale nie zabraknie kolejnych spotkań i przygód.

Krzysztof M. Marcinkiewicz

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sklep
charytatywny
Pomagaj i pamiętaj
Skip to content