Opowieść z łotewskiej wyprawy, będzie ,,najświeższą” na naszym blogu, gdyż odbyła się ona w lipcu 2020 roku. Zrelacjonujemy w niej podróż szlakiem polskich żołnierzy walczących o niepodległość Łotwy w 1919 i 1920 roku, a także poznamy wiele ciekawych historii związanych z Polakami zamieszkującymi przed laty te tereny. Najwięcej będzie rzecz jasna o rodzie Platerów, czyli niezwykłych, gorących i oddanych polskich patriotach, oraz ich poświęceniu dla Ojczyzny. Odwiedzimy również Dom Polski i Polską szkołę w Dyneburgu, a także Krasław i jego atrakcje Zapraszamy do czytania! 🙂
Projekt ,,Turmonty 2020″
W 2020 roku na kilka miesięcy świat stanął w miejscu. Większość krajów w Europie zamknęła swoje granice w związku z rozprzestrzeniającym się koronawirusem. Wiele planów naszego Stowarzyszenia zostało wstrzymanych, między innymi akcje paczkowe na święta, które miały dotrzeć do naszych Rodaków. W związku z tym nerwowo oczekiwaliśmy, na ponowne ich otwarcie, aby zrealizować jeden ze stałych celów i punktów, jakie w każdym roku nam przyświecają, czyli remontu kresowych cmentarzy. Tym razem plan zakładał, renowację kilku cmentarzyków i miejsc pochówku Polaków w okolicach Turmontu (lit. Turmantas), choć miejscowi Polacy nazywają swoją miejscowość Turmonty), w dalekim rejonie Jezioroskim, tuż pod granicą z Łotwą. Więcej o naszej pracy i jej efektach poczytać możecie w tym miejscu. Tutaj natomiast zajmiemy się naszymi dwoma wypadami na tereny dawnych Inflantów Polskich, czyli do Łatgalii.
Przedstawiał na tarczy w polu czerwonym gryfa srebrnego wspiętego, z mieczem w prawej łapie, przeplecionego przez pierś złotymi literami “SA” pod koroną)
Z Turmontów do Dyneburga
Z racji bliskości wyżej wymienionych miast (odległość to około 40 kilometrów), nie mogliśmy nie skorzystać z okazji i nie wybrać się na dzisiejszą Łotwę. Wszak jak się później okazało, kraj ten posiada naprawdę wiele skrawków polskiej historii z różnych okresów, które można pozszywać w jedną piękną kresową opowieść. My naszą zaczęliśmy w Turmontach właśnie, skąd mieliśmy udać się do Dyneburga. Wybraliśmy drogę przez przejście graniczne tuż obok… granicy z Białorusią. Do tego kraju również mieliśmy rzut kamieniem, jednak dostać się tam jest o wiele trudniej. Pierwszym naszym celem, nim wjechać mieliśmy do dawnego Dźwińska, były Ławkiesy (łot. Laucesa).
Ławkiesy – polska kwatera wojenna
W tym niewielkim miasteczku na obrzeżach Dyneburga, tuż przy drodze położony jest katolicki cmentarz, na którym znajduje się kwatera polskich żołnierzy.
Polegli oni na przełomie sierpnia i września 1919 roku, a także pod koniec września przy okazji drugiej fazy walk o przedmoście dyneburskie, oraz wyparcie bolszewików z miasta i twierdzy. Głównie są to żołnierze z 1 DP Legionów (1 pp leg., 5 pp leg., i 6 pp leg.), wymienieni alfabetycznie na poziomo spoczywających granitowych płytach.
Dla nas, ich potomnych, najważniejsze jest to, aby pamiętać. Pamiętać o ich bohaterskim i walecznym czynie, pamiętać o ich poświęceniu. Pamiętać o trudnym wyborze jakiego dokonali, ruszając do walki z wrogiem na tereny, wówczas nie należące już do Polski. Ich szczątki scaliły się z tą ziemią, zrosły z okolicznymi polami i drzewami. Będą spoczywały w niej już na zawsze, naszym zadaniem natomiast jest sprawić, aby ich dusze zaznały w tym miejscu spokoju. Żeby ich nazwiska wyryły się tak dokładnie w pamięci Polaków i Łotyszy, jak pięknie wyryte są w kamiennych płytach.
Nasza wizyta na cmentarzu, zakończyła się postawieniem kilkudziesięciu biało-czerwonych zniczy, oraz wspólną modlitwą.
Na osobne wspomnienie zasługują dwa różniące się od ogółu nagrobki. Pierwszy z nich postawiony został jeszcze w okresie międzywojennym przez rodzinę Mieczysława Monsiora, kaprala 6 pp legionów.
Drugi, jest już symboliczny i postawiony został ku pamięci żołnierzy Armii Krajowej z oddziału ,,Wachlarz”, więzionych i rozstrzelanych w Rydze przez Niemców w 1944 roku.
Będąc na tym cmentarzu, trudno jest przegapić ogromny głaz, ustawiony przez polską społeczność Dyneburga. Wyraża on wdzięczność dla naszych żołnierzy, ale według mnie symbolizuje coś więcej, a mianowicie to, że od setek lat żyją tu, na Inflantach nasi (jak sami to pięknie wypisali na kamieniu) ,,Rodacy znad Dźwiny”. Są oni tak związani ze swoją ziemią, jak ten głaz mocno w nią wkopany. I nie straszna jest im żadna wojenna zawierucha, bo oni przetrwali już wszystko i pozostaną tu na kolejne lata…
Podsumowując to miejsce, należy docenić fakt, jak pięknie zostało odremontowane. Różnicę można dostrzec przeglądając archiwalne zdjęcia niestrudzonego fotografa Kresów, Mariusza Proskienia:
Z tymi teraźniejszymi:
Ruszając z cmentarza na północ, w stronę Dyneburga, warto zatrzymać się w jeszcze jednym miejscu, także przy głównej drodze, na wysokości wioseczek Gundegas i Otrie Peski (czasem również oznaczane jako Peski-Daugavpils) dostrzec można biały krzyż.
Spoczywa pod nim od 4 do 6 żołnierzy Wojska Polskiego. W czasach sowieckich urządzono tu wyrobisko piasku, dziś jest po prostu łąka (latem obficie zarośnięta, co nieco utrudnia dojście) i nikt, ani nic nie zakłóca wiecznego spokoju naszych legionistów. Po odmówieniu modlitwy i zapaleniu zniczy również w tym miejscu, poszliśmy spacerem do zaparkowanych aut. Wzbudziliśmy przy tym niemałe zainteresowanie mijających nas ludzi w autach, gdyż nasza 30 osobowa grupa, rozciągnięta przy drodze, robiła wrażenie jakiejś pielgrzymki 🙂
,,Operacja dyneburska” – rys historyczny
,,Wojsko Polskie nad Dźwiną pojawiło się na początku września 1919 roku. W połowie miesiąca linia tej rzeki aż po ujście Dryssy była już opanowana. Wyjątek stanowiło przedmoście Dyneburga, które pozostawało w rękach Bolszewików. Polskie dowództwo gotowe było zdobyć całe miasto, jednak sprzeciw Wojskowej Misji Ententy ograniczył planowaną na koniec września operację tylko do lewego brzegu Dźwiny.
Pierwsza bitwa o Dyneburg rozpoczęła się rankiem 27 września 1919 roku, w 314. rocznicę zwycięstwa pod Kircholmem. Natarcie przeprowadziła 1. Dywizja Piechoty Legionów składająca się z 1., 5. i 6. Pułków Piechoty Legionów. Łącznie było to około 7000 „bagnetów”, 140 karabinów maszynowych, 19 dział polowych, 15 dział ciężkich, 2 pociągi pancerne oraz 24 czołgi, które odegrały kluczową rolę w ataku. Był to zresztą jeden z pierwszych polskich pancernych ataków w historii.
Pojawienie się polskich czołgów zwykle powodowało popłoch i odwrót Bolszewików. Bez większego problemu udało się zająć przedmieścia Dyneburga. Do miasta, zgodnie z ustaleniami, Wojsko Polskie nie wkroczyło. Wysadzono więc most drogowy oraz kładkę. W rękach wroga pozostał jednie fort strzegący mostu kolejowego.
Atak na lewobrzeżną część twierdzy rozpoczął się ostrzałem artyleryjskim o godzinie 5:10 dnia 28 września. Dwadzieścia minut później rozpoczęło się natarcie prowadzone przez trzy kompanie z 1. i 5. Pułku Piechoty Legionów przy wsparciu czołgów oraz pociągu pancernego “Śmiały”. Trwało ono nieco ponad godzinę i o 6:45 pozycje wroga zostały zdobyte. Podczas dwóch dni walk Polacy stracili 13 oficerów oraz 253 szeregowych zabitych i rannych. Straty Bolszewików to kilkuset zabitych. Do niewoli wzięto też około 400 jeńców.
Trzy miesiące później, 30 grudnia 1919 roku, podpisano w Rydze tajne polsko-łotewskie porozumienie w sprawie militarnego współdziałania obu państw w działaniach prowadzonych w Łatgalii. Przewidywało ono natarcie na Dyneburg 3 stycznia 1920 roku. Operacji tej nadano kryptonim “Zima”. W ataku wziąć miały udział 1. i 3. Dywizja Piechoty Legionów (ok 30 tysięcy. żołnierzy) oraz 3. Dywizja Piechoty Armii Łotewskiej (ok. 10 tysięcy).
Natarcie na Dyneburg rozpoczęło się planowo – rankiem 3 stycznia. Wziął w nim udział 1 Pułk Piechoty Legionów, którzy przy mrozie około −25 °C, łatwo sforsował Dźwinę i około godziny 13.00 opanował twierdzę. Dwie godziny później całe miasto było już w rękach Polaków. Straty były stosunkowo niewielkie: 12 poległych oraz 37 rannych. Do niewoli dostało się ponad 400 Bolszewików. Co prawda część sił wroga wycofała się w rejon Wyszek, ale następnego dnia zostały rozbite. Rozpoczęło się wyzwalanie Łatgalii. I choć Bolszewicy 8 stycznia podjęli próbę przeprowadzenia kontrofensywy wzdłuż linii kolejowej Psków-Dynenburg, to nie udało się wyprzeć Polaków i Łotyszy z zajętych pozycji. Dopiero kolejne natarcie wsparte przez trzy pociągi pancerne przyniosło efekty. Nie na długo jednak, bo jeszcze tego samego dnia (9 stycznia) gen. Rydz-Śmigły przejął dowodzenia nad oddziałami łotewskimi uczestniczącymi w operacji i przygotował skoordynowany atak. Nastąpił on 12 stycznia przy szalejącej zamieci śnieżnej i zakończył się pełnym sukcesem Polaków i Łotyszy.
Ostatnia faza polsko-łotewskiej operacji rozpoczęła się 21 stycznia 1920 roku i doprowadziła do całkowitego wyparcia Bolszewików z Łatgalii. 6 dni później do Dyneburga przybył Józef Piłsudski. Udekorował on gen. Rydza-Śmigłego orderem Virtuti Militari i spotkał się z naczelnym dowódcą wojsk łotewskich gen. Balodisem. Władze łotewskie odznaczyły Józefa Piłsudskiego, gen. Rydza-Śmigłego oraz 61 żołnierzy polskich Orderami Laczplesisa. Straty polskie w operacji “Zima” wyniosły 2 920 żołnierzy zabitych, rannych, zaginionych, chorych i z odmrożeniami. Tych ostatnich było aż 1700. Świadczy to o tym, w jak trudnych warunkach przyszło Polakom walczyć o niepodległość swojego sąsiada.” – opis pochodzi ze strony http://www.pl-lv1920.info/pages/historia.html
Twierdza Dyneburg
Następnym przystankiem na naszej drodze był obiekt bardzo charakterystyczny, a mianowicie dyneburska twierdza. Jej budowę rozpoczęli Rosjanie w 1810 roku i niemal przez cały wiek coś do niej dokładano, modernizowano, czy dobudowywano. Za czasów carskich częstokroć więzieni byli tu Polscy patrioci. Dziś jest to obiekt niejednoznaczny, gdyż miasto za bardzo nie wie co z nim począć. Z jednej strony w jakiś sposób rewitalizuje stare budynki wojskowe, tworząc w nich instytucje kulturalne, z drugiej próbuje jednak teren sprzedać, żeby pozbyć się sporego obciążenia budżetu.
Na uwagę zasługują choćby wyremontowana brama główna, czy też wieża wodna (w której obecnie mieści się Centrum Informacji Turystycznej).
Jednak z drugiej strony zaobserwować można coś, co zostawili po sobie Sowieci, którzy potrafili zniszczyć, zepsuć i oszpecić wszystko za co się zabrali. W tym wypadku chodzi o bloki mieszkalne, postawione… na terenie twierdzy. Dziś w większości puste i rozpadające się, czyli dokładnie takie jak komunistyczne idee i sam Związek Radziecki. Jednak dla miłośników opuszczonych budynków jest to istny raj.
Przechadzając się pomiędzy tymi budynkami, można poczuć się jak gdyby chodziło się po dziedzińcach i podwórzach losowego sowieckiego osiedla, a nie po obszarze otoczonym dwustuletnimi murami.
Tablica Leona Platera
Ostatnim miejscem w jakie udaliśmy się w obrębie kompleksu twierdzy, była tablica pamiątkowa poświęcona wspaniałemu polskiemu patriocie hrabiemu Leonowi Platerowi herbu własnego Plater. Tej zacnej i zasłużonej rodzinie, przyjrzymy się bliżej w innych częściach naszego wpisu, w tym miejscu skupimy się natomiast na ostatnich chwilach Leona Platera, gdyż to właśnie w miejscu gdzie ustawiona jest tablica, przy trzecim bastionie, doszło do jego egzekucji. Hrabia Plater został oskarżony o dowodzenie w szykowanym Powstaniu Styczniowym. Choć faktycznym dowódcą był Zygmunt Bujnicki, nasz bohater wziął całą winę na siebie, chroniąc w ten sposób prawdziwego organizatora. W trakcie śledztwa nie dał się złamać i do końca pozostał zgodny ze swoim sumieniem.
Pojmany został po udanym napadzie na konwój z bronią, gdy udawać miał się w bezpieczne dla siebie miejsce.
Przed śmiercią miał możliwość spotkać się ze swoją rodziną i powiedzieć następujące słowa patrząc w kierunku krzyża:
“To moja nadzieja cała. Spodziewam się, że mi źle nie będzie, jednakże módlcie się, żeby się szczęśliwie odbyło”
9 czerwca 1863 roku odbyła się egzekucja. Ciało nie zostało wydane rodzinie, jednak nieznanym ludziom udało się je wykopać pod osłoną nocy. Dzięki temu do dziś w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie znajduje się wśród eksponatów ubranie, w jakim skazany prowadzony był na śmierć.
W kolejnym wpisie odwiedzimy Liksnę, czyli miejsce związane z Emilią Plater, oraz poznamy nieco więcej samego Dyneburga 🙂
Pingback: Podróże z misją - Łotwa - Polacy na Świecie