Blog podróżniczy

Projekt Miejsc Pamięci Narodowej na Zaolziu (część 1)

Oddział Opolski Stowarzyszenia Odra-Niemen powstał w 2018 roku i od samego początku swojego istnienia zajął się upamiętnieniem trudnej historii Zaolzia, polskich bohaterów poległych za ojczyznę, a także wsparciem rodaków współcześnie tam mieszkających. Serdecznie zapraszam do przeczytania reportażu z projektu pn. „Zewidencjonowanie oraz opieka nad polskimi Miejscami Pamięci Narodowej na Zaolziu”, który zrealizowany został w 2019 roku ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Kresy Południowe

Wybierając się na Zaolzie, znajdujące się obecnie na terytorium Republiki Czeskiej, niezwykle łatwo trafić jest na ślady Polskości. Kierując się z Cieszyna na Zilinę drogą nr 11, co chwilę mijamy swojsko brzmiące nazwy miejscowości: Milików, Bystrzyca, Jabłonków. Gdyby zjechać z głównej trasy, odnaleźlibyśmy Trzycież czy Suchą Górną. Wiele z tych miejsc uświęconych zostało krwią polskich bohaterów. Można zadać sobie pytanie, jak to się stało, że miejsca tak mocno powiązane z Polskością, znajdują się obecnie na terytorium innego kraju? Historia Zaolzia, czyli tak zwanych Kresów Południowych, podobna jest w tej kwestii do historii kresowych miast na wschodzie: Wilna, Grodna czy Lwowa.

W polskich gazetach sprzed 100 lat znaleźć można informacje z ,,Polskiej Ostrawy” (nazwa własna, dlatego przymiotnik napisałem z dużej litery). Dziś to trzecie największe czeskie miasto. Wielu osobom z pewnością kojarzy się z przemysłem górniczym. I słusznie, Ostrawa, podobnie jak pobliska Karwina, posiada niezwykle rozwinięte kopalnie. Jadąc dalej na południe, mijamy Cieszyn, by po zaledwie kilku kilometrach dotrzeć do Trzyńca. To kolejne przemysłowe miasto, słynące w Europie z przemysłu hutniczego. To właśnie trzczynieccy hutnicy: Karol Czudek, Paweł Cieślar, Karol Stryja, Gustaw Kraus, oddali życie za ojczyznę w styczniu 1919 roku. Ale do tych wydarzeń jeszcze wrócę.

Historia Polaków na Zaolziu

Zaledwie 110 lat temu Zaolzie zamieszkiwało 150 tysięcy Polaków. Dzisiaj jest to jedynie 30 tysięcy osób. Jesienią 1918 roku, niezwykle prężnie rozwinięte górnictwo i hutnictwo, a także strategicznie położona linia kolejowa, miały być potężnym wsparciem gospodarczym dla odradzającego się po 123 latach zaborów państwa polskiego. Jak widać na mapach, w połowie z tych rejonów nasi rodacy stanowili ponad 90% mieszkańców. O przynależności Śląska Cieszyńskiego miał zadecydować plebiscyt. Gdyby się odbył, z pewnością Karwina (na mapie zaznaczona jako Frysztat), Hawierzów, Cieszyn, Trzyniec i Jabłonków byłyby polskie.

Czesi wzięli jednak sprawy w swoje ręce i zamierzali postawić społeczność międzynarodową przed faktami dokonanymi. Łamiąc postanowienia umowy przejściowej, w sile 16 tysięcy żołnierzy zaatakowali 23 stycznia 1919 roku. Polskie wojsko, osłabione przez toczącą się na wschodzie wojnę z Ukrainą oraz powstanie wielkopolskie, było o wiele mniej liczebne i składało się w dużej mierze z ochotników, szczególnie Milicji Polskiej Śląska Cieszyńskiego. Przez pierwsze 5 dni trwało spychanie polskich oddziałów w kierunku Skoczowa. Tam w dniach 28-30 stycznia rozegrała się bitwa, która odmieniła losy wojny. Ciekawostką jest, że została ona upamiętniona na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Na jednej z tablic widnieje napis „CIESZYN – SKOCZÓW 23 – 26 I – 1919”.

Krzywda Kresów Południowych, jak Kresów Wschodnich

Jednym z kluczowych elementów dla zrozumienia dalszych losów Śląska Cieszyńskiego, były zbrodnie wojenne, dokonane przez Czechów w 1919 roku. W Stonawie 26 stycznia zabili oni wziętych do niewoli polskich żołnierzy.

Kilka tysięcy naszych rodaków zostało wypędzonych. A plebiscyt, jak można się było spodziewać, nigdy się nie odbył. Rada Ambasadorów w lipcu 1920 roku wytyczyła przebieg granic, mocno niekorzystny dla Polski. Przez blisko 2 dekady trwało w Polsce, szczególnie wśród uciekinierów z Zaolzia, ogromne poczucie krzywdy i utraconej ziemi. Ich losy splatają się z historią Kresowiaków ze Wschodu, którzy ćwierć wieku później utracą swoją lokalną ojczyznę: Lwów, Wilno czy Polesie.

Najważniejsza jest pamięć

W 1938 roku wojsko polskie, wykorzystując sytuację międzynarodową, wkroczyło na Zaolzie. Obecnie często tamta decyzja bywa niezrozumiana, albo wręcz nawet atakowana. Trudno jednak ją zrozumieć bez znajomości tragicznych wydarzeń ze stycznia 1919 roku. Dlatego Oddział Opolski od chwili założenia w 2018 roku stanął na straży pamięci o historii Zaolzia, zrównując znaczenie Kresów Południowych ze Wschodnimi.

Żeby pokazać przedstawicielom innych oddziałów Stowarzyszenia Odra-Niemen piękno tych zapomnianych terenów, Zjazd Walny w czerwcu 2019 roku odbył się w Milikowie.

Podczas tego intensywnego weekendu nie mogło zabraknąć spotkań z miejscowymi Polakami, wizyty na cmentarzu w Jabłonkowie, czy polskiej Mszy Świętej.

Zjazd był jednak dopiero początkiem przywracania Miejsc Pamięci Narodowej na Zaolziu do ogólnej świadomości, ale o reszcie przeczytacie w kolejnych częściach reportażu.

Krzysztof M. Marcinkiewicz

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sklep
charytatywny
Pomagaj i pamiętaj
Skip to content